News
Rocznica Pacyfikacji
29.12.2025
W dniu 27 grudnia 2025 r. uczciliśmy pamięć ofiar pacyfikacji miejscowości Mostki-Graba. O godzinie 15.00 spotkaliśmy się przy miejscu pamięci, gdzie wspólnie z księdzem proboszczem Stanisławem Szubą odmówiliśmy Koronkę do Miłosierdzia Bożego za osoby, które zginęły w tym tragicznym wydarzeniu.
Wójt Gminy Jarocin Tomasz Podpora podziękował wszystkim za przybycie i wraz z Przewodniczącą Rady Gminy Jolanta Woloszyn, radnymi Dorota Mińko, Grzegorz Smutek, Krystyna Serafin, Agnieszka Słomiany, Monika Sabat, proboszczem, Jackiem Siembidą, sołtysem Małys Mariusz i mieszkańcami, złożył wiązankę kwiatów pod tablicą pamiątkową.
Następnie uczestnicy udali się do Wasil, gdzie w kościele, przed Mszą Świętą, Jacek Siembida przybliżył historię pacyfikacji Mostek-Graby.
Po prelekcji została odprawiona Msza Święta w intencji pomordowanych mieszkańców i partyzantów.
Dziękujemy wszystkim za obecność, wspólną modlitwę i godne uczczenie pamięci ofiar.
Poniżej przedstawiamy historię tych wydarzeń, opracowaną przez Jacka Siembidę – nauczyciela, regionalistę i historyka, autora książki „Ziemia Jarocin”.
Pacyfikacja Graby
Tuż przed Bożym Narodzeniem, 22 grudnia 1943 roku około osiemdziesięcioosobowa grupa „Ojca Jana” przybyła pod osłoną nocy do Graby. Dowództwo zajęło gajówkę, w której urzędował leśniczy Jan Lach. Budynek znajdował się przy wjeździe do wsi od strony Łozy po prawej stronie drogi. Obecnie w miejscu tym przebiega linia wysokiego napięcia. Franciszek Przysiężniak ps. „Ojciec Jan” miał tam wziąć ślub z Janiną Oleszkiewicz ps. „Jaga” z Kuryłówki. Przysiółek ten wybrano ze względu na przychylne nastawienie mieszkańców do partyzantów jak i ustronne położenie pośród lasów. Składający się z kilku plutonów oddział rozlokował się wzdłuż całej wioski. Najbardziej wysunięty posterunek obsadzili ludzie porucznika Ewalda Soroczyńskiego „Dęba”. Ulokowany był on prawdopodobnie w pobliżu drogi do Jarocina, gdzie dziś stoi niewielka figura. Pozostałymi jednostkami, wśród których była także polowa kuchnia, dowodzili: „Konar”, „Kordian”, „Wrona” oraz Rosjanin „Wasyl”. Święta minęły „leśnym” jak i zaproszonym na wesele gościom spokojnie. Była wieczerza wigilijna z karpiami skonfiskowanymi Niemcom w Bukowej oraz pasterka, którą odprawił kapelan oddziału Franciszek Lądowicz z Bielin. Przybyli na nią także wszyscy mieszkańcy Graby. Nic nie zapowiadało tragedii, jaka miała niedługo nadejść. Około 9 rano 27 grudnia (datę taką podają niektórzy partyzanci oddziału „Ojca Jana”) z kolei wg raportów niemieckich było to 28 grudnia 1943 roku. Od strony Jarocina, gdzie znajdowało się stanowisko chłopców „Dęba” rozległy się nagle strzały z broni maszynowej, a na niebie zaroiło się od zapalających pocisków. Jakże wielkie było zaskoczenie, kiedy z lasu poczęli się wyłaniać ubrani na biało żołnierze z II Batalionu 23. Pułku Policji SS dowodzonego osobiście przez mjr Lothara Bartela, który stacjonował w Rzeszowie. Siły wroga, głównie 5. i 7. kompanii wspomnianego pułku liczyły około 250 ludzi i do tego były lepiej uzbrojone m.in. w automatyczne karabiny mpi. Natomiast bojownicy „Ojca Jana” posiadali na swoim wyposażeniu przede wszystkim broń jednostrzałową i zaledwie jeden ciężki karabin maszynowy. Na domiar złego obóz był w ogóle nieprzygotowany do walki, o czym mogą świadczyć rozłożone do czyszczenia karabiny. Starcie musiało zakończyć się masakrą, lecz gdyby nie bohaterska postawa „Wołyniaka” dzielnie odpierającego ataki, ofiar byłoby zapewne więcej. Są jednak i tacy jak Bogumił Andres ps. „Kos”, którzy twierdzą, że „Wołyniaka” nie było wówczas w Grabie, bo z częścią oddziału obozował pod Golcami. Dopiero na odgłos strzałów wraz z kilkoma partyzantami ruszyli kolegom na odsiecz. Nie zmienia to jednak faktu, że tego dnia w walce śmierć ponieśli: Bogusław Gruszka „Wojnicz”, Franciszek Kotwica „Bój”, Jerzy Kubikowski „Mars”, Zdzisław Szumbarski „Kali”, Żytomierz Szumbarski „Żyto”, Alfred Perkowski „Jur”, Jan Cisek „Grab”, niejaki Kusy, podchorąży „Jagoda”, Rosjanin o pseudonimie „Paweł” lub „Andriej”, Stefania Ostrowska, Władysława Męcińska i Ludwika Rokosz. Straty Niemców to pięciu zabitych, wśród których zidentyfikowano jednego - Heinricha Goebela. Za wspieranie ruchu oporu hitlerowcy surowo ukarali mieszkańców Graby. Życie straciło wtedy 13 osób, z czego pięcioro to dzieci. Zamordowani zostali: Jan Mikołajczyk, Sebastian Olszowy, Sebastian Buchowicz, Antoni Serafin, Maria, Władysława, Janina Mika, Józef, Julia Gagat, Maria Grząśko, Ignacy Soja, Franciszka Olszowy, Katarzyna Bielak. Leon Gagat, umieszczony na tablicy jako zastrzelony, przeżył otrzymawszy postrzał w szyję. Aby pokazać niemieckie barbarzyństwo grabskiej potyczki, warto przytoczyć relację naocznego świadka - Mieczysława Ostrowskiego „Sępa”: „Cofając się koło kwatery sztabowej zobaczyłem w oknie moją kochaną mamusię, nie mogła uciekać, gdyż Niemcy byli już za stodołą i strzelali w drzwi i okna. Widząc mnie czołgającego się po śniegu stanęła w oknie patrząc na mnie z przestrachem, uśmiechała się. Moja mamusia tam w domu, a ja nie mogę tam wejść i zabrać ją. Żal za serce targał, gdyż wiedziałem, że to ostatni raz widzę kochaną mamusię. Tak też było. Niemcy wpadli do domu zrabowali wszystko, wystrzelali kogo zastali. Później podpalili wszystko razem z trupami. Wystrzelali wszystkich na wsi kogo napotkali, nawet dzieci w pieluszkach. Spalili całą wioskę, 25 numerów”.
Na drugi dzień wieczorem Jan Dołowy, Jan Męciński i Józef Habuda z Golców przybyli furmanką do Graby, aby zabrać zwłoki Władysławy Męcińskiej. Dojeżdżając do wioski, konie zarżały, stanęły dębem i galopem zawróciły. Kiedy przywrócono je do porządku i przybyto na miejsce, zastano dopalające się domy, z których unosiły się śmierdzące dymy. Pod spalonym płotem leśniczówki leżało osiem zabitych osób, w tym Władysława. Miała spaloną głowę. Owinąwszy ciało w prześcieradło, przewieźli je do Ulanowa. Pozostałe ofiary pochowano na miejscu we wspólnej mogile i ustawiono na niej brzozowy krzyż. Podczas okupacji istniała cicha umowa wśród mieszkańców, że ofiarom niemieckich zbrodni stawiano tylko brzozowe krzyże, aby w przyszłości poznać ogrom tego bestialstwa. Ekshumację przeprowadzono dopiero w październiku 1945 roku. Zwłoki mieszkańców Graby przewieziono na cmentarz do Jarocina, natomiast partyzantów do Mauzoleum w Stalowej Woli.
13 października 2018 roku w Grabie odsłonięto pomnik upamiętniający pacyfikację i pomordowanych. W 1943 roku na jego miejscu znajdował się dom Chmielów, który Niemcy spalili. Dotyczy to też zabudowań Grząśków (obecnie znajduje się tam dom Wołoszynów), Bielaków (dziś mieści się tam wiata myśliwska), Gagatów (za zabudowaniami T. Mikołajczyka), Mików (posesja Siembidów), Olszowych i Buchowiczów (obok zabudowań Górecznych) oraz Mikołajczyków, Serafinów i Sojów.
Co się zaś tyczy ślubu Przysiężniaka z Oleszkiewiczówną to doszło do niego dopiero 11 stycznia 1944 roku w Jarocinie. Odbył się on nocą, potajemnie przy zamkniętych kościelnych drzwiach, bez złożenia zapowiedzi i bez zezwolenia Kurii wydawanego na okres wojny, wobec jednego świadka. Jedynymi uczestnikami tamtej uroczystości byli tylko nowożeńcy, Bolesław Usow „Konar”- świadek oraz ks. Tadeusz Boratyn, który w związku z konspiracyjną działalnością wspomnianych osób, nie odnotował tego faktu w księgach parafialnych.
Na podstawie publikacji:
„Partyzanci Ojca Jana” - Stanisław Puchalski
„Ziemia Jarocin” część II - Jacek Siembida
